środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 2

Przepraszam, że tak długo. Miałam ten rozdział gotowy od 2 tygodni ale nie miałam czasu, żeby go wstawić :(


W środku było bardzo jasno, chociaż nie było tutaj lamp. Naprzeciw niej stał mahoniowy stolik zawalony różnymi szpulkami, kordonkami i innymi. Za stolikiem wisiały fotografie. Na jednym z nich była kobieta o blond włosach sięgających do ramion. Miała najwyżej dwadzieścia lat.
Lex przyjrzała się jej rysom twarzy. Zupełnie jakby ją już kiedyś znała. Miała delikatny nos, lekko różowawe policzki i zielone oczy. Takie jak ona. 
Patrzyła dalej z zaciekawieniem na zdjęcie, dopóki telefon jej nie zadzwonił.
-Halo? - powiedziała 
-Lex musimy się spotkać
-Ok... Kiedy?
-Kiedy możesz?
-Teraz nie bo mam niedługo lekcję gry na skrzypcach...
- A jutro?
- Zobaczę.. -odparła szybko Lex- Agnes jutro zadzwonię do ciebie. Dobrze?
- OK. Pa..
- Cześć
Lex jakby nie kontaktowała ze światem... Patrzyła przez dziesięć minut ciągle w to samo zdjęcie.
Nie to nie możliwe
Dobra po co tu przyszłaś- pomyślała i przeniosła wzrok gdzie indziej. Dziewczyna przeszła parę kroków, minęła starą komodę, etażerkę, na której stał piękny stojak ze świecami. Po prawej stronie stała lada z częściami do kolczyków, a za nią stojak z gotową już biżuterią.  Dalej za nimi były półki z różnymi kolorami i rodzajami wełny, a obok nich z materiałami. 
Lex zatrzymała się przy bocznej ścianie. Całą jej powierzchnie zajmowała mulina. Jeden rząd cytrynowa, następny kanarkowy, kolejny żółty i tak odcienie ciągnęły się w dalszą część sklepu. 
To chyba największa kolekcja muliny-pomyślała- o i jakie tanie

Podbiegła pod nią i wzięła po kilka kolorów: karmazynowej, żółtej, szmaragdowej i błękitnej.  W domu zostało jej jeszcze kilka innych kolorów. Wiedziała co już z nich zrobi. 
Wyciągnęła portfel i podeszła do kasy ale nikogo tam nie było.
-Halo!- krzyknęła- Jest tu ktoś? 
Odeszła parę kroków od kasy kierując się w stronę drugiego pomieszczenia.
Usłyszała jakiś huk za sobą. Obróciła się powoli. Wzdrygnęła się. Przed nią stałą ta dziwna dziewczyna Inés.
- Cześć! – powiedziała jej na powitanie- Miło że wpadłaś… To będzie 5.20 tych no jak się nazywają – sięgnęła do kieszeni beżowego płaszcza i wyciągnęła kartkę- Euro. Tak to będzie 5.20 Euro. – Poszła w stronę kasy. – No chodź
Lex podeszła.
Co ona tutaj robi?
- Co tu robisz? – zapytała Inés
- Ja? – powiedziała nieco zdziwiona- Ja tu pracuję. To mój sklep. – i wskazała głową na pomieszczenie.
Lex wyciągnęła z portfela pieniądze i podała je Inés. Kobieta wzięła je i wsadziła je do kasy.
- Już nauczyłam się nią posługiwać - powiedziała z uśmiechem pokazując ręką na kasę. 
Dziewczyna czuła się niezręcznie koło Inés, więc szykowała się do wyjścia. Omiotła spojrzeniem cały sklep. Zatrzymała go na fotografii.
- Kto to jest? - zapytała właścicielkę sklepu
- Kto? - podeszła do klientki - A to- uśmiechnęła się - To moja mama. Jasmine, nie wiem jak wygląda teraz. To jedyne co pozostało mi po niej.
- Ale ona wygląda jak moja mama... - powiedziała po dobrej chwili Lex
- Bo jest naszą mamą- odparła Inés
- Jak to? - zapytała zdumiona Lex - Jest bardzo podobna do mojej mamy ale to nie może być ona tutaj! 
- Nie wiem jak to było do końca. Tata nic mi nie powiedział do ostatniego tygodnia. Jak znalazłam to zdjęcie i jeszcze jedno. - wyciągnęła portfel i pokazała kolejne zdjęcie. Były tam cztery osoby. Mama Lex z nią (jak była jeszcze kilkuletnim dzieckiem), jakiś facet i dziewczynka. 
Mężczyzna miał najwyżej trzydzieści lat. Mimo zarostu Lex widziała jego uśmiech
- To nasz tata - powiedziała Inés pokazując palcem na zdjęcie.- A to ja miałam wtedy czternaście lat. Powiedziałabyś że byłyśmy kiedyś takie małe? 
- Zaraz skoro to jest NASZA mama to my jesteśmy siostrami.
- No tak przecież już ci to mówiłam
- A to jest mój ojciec? - zapytała wskazując na zdjęcie 
- Tak - odpowiedziała Inés- Nie pamiętasz go?
- Nie - powiedziała ze smutkiem Lex- Jedynie wiem, że był.
- Nic więcej?
- Nie. Naprawdę jesteś moją siostrą?
- Tak - powiedziała z entuzjazmem Inés- Zobacz to zdjęcie na stoliku to nie moje tylko mamy.
Lex poszła po zdjęcie. Porównała kobietę ze zdjęcia do tej co stała przed nią.
Obie miały włosy koloru ciemnego blondu. Takie samą twarz oprócz nosa. Nos Inés był trochę krzywy, a damy ze zdjęcia mały. Nie licząc tego szczegółu były takie same.
- I co? - zapytała po dłuższej chwili Inés
- Ty naprawdę jesteś moją siostrą - powiedziała Lex
Podbiegła do siostry i już się ściskały.
Mam siostrę. 
Zawsze chciałam mieć rodzeństwo. To było moje marzenie i okazało się po tylu latach, że już od dawna jest spełnione ale ja o niczym nie wiedziałam.
- Dlaczego ciebie nie pamiętam? -zapytała się Inés, gdy już przestały się przytulać
- Właśnie chcę się tego dowiedzieć. Musimy porozmawiać z nią. Obie. - odparła Inés - Zaraz o której będziesz wolna?
Lex zobaczyła na zegarek. Była 16.10. 
Jestem spóźniona! O nie!!! LEKCJA!!! - myślała Lex
- Muszę iść do szkoły- powiedziała do Inés
- To idź a później przyjdź tutaj to ustalimy czas. Ok?
- A dobra. Zostaję tutaj - powiedziała i usiadła w głęboko fotelu.
- Co? - zapytała Inés- Co powiedziałaś? Już do szkoły przecież skrzypce są dla ciebie najważniejsze. Wstawaj! 
- No tak ale nie zdążę już na zajęcia. Za długo z tobą rozmawiałam. - powiedziała 
- Znajdę coś co ci pomoże szybko dotrzeć - odparła Inés
- Wątpie. - mruknęła Lex
Kobieta poszła w stronę zaplecza, wyciągnęła z półki zakurzone pudło i postawiła je na blacie.
Szperała dość długo zanim znalazła odpowiednią rzecz. 
- Zamknij oczy - poleciła Lex
- Po co?
- Tak po prostu- powiedziała z uśmiechem - Nie ufasz mi?
Nie - powiedziała w myślach - przecież ja cię w ogóle nie znam.
Lex chciała już powiedzieć jej co myślała ale się powstrzymała. Teraz i tak się spóźni do szkoły. Dobrze pamiętała, że jej nauczycielka pani Torres nie toleruje spóźnialskich, jak już się tak zdarzyło to zawsze krzyczała na całą klasę “ Jak masz się spóźnić, to nie przychodź w ogóle!”. Nie słuchała tłumaczeń, a później tą osobę traktowała jak wiatr. 
- Trzymaj i nie otwieraj oczu- powiedziała do siostry Inés i wręczyła coś dziwnego. Co było twarde i śliskie. Dreszcze przechodziły jej po plecach, gdy myślała co to może być. Nie miała ochoty ich otworzy, więc ścisnęła je jeszcze bardziej. 
 Minęła ostatni zakręt i już była przed “Szkołą artystyczną Mrs Hopkins”. Pokonała całe 37 schodków i stanęła przed ogromnymi drzwiami sięgającymi do siedmiu metrów wysokości.
 Pchnęła drzwi ale te nie ruszyły. Spróbowała jeszcze raz ale dalej bez skutku. 
- Kurde! Co jest - pomyślała.
- Alohomora - dodała po chwili i się uśmiechnęła.
- Hej Lex! -usłyszała czyjś głos - Co jest? Czemu nie wchodzisz?
Lex obróciła się. Przed sobą zobaczyła dziewczynę o czarnych włosach i w piegach rozsianych po całej twarzy. To była Sophie. Jej koleżanka ze szkoły.
- Bo jest zamknięte - odparła
- Serio? - zapytała Sophie i pociągnęła za drzwi, a te bez żadnego oporu otworzyły się - Jednak otwarte. - uśmiechnęła się, po czym weszła do środka - Idziesz?
- Tak, tak. - powiedziała i poszła za koleżanką. 
Dziwne- myślała- przed chwilą próbowałam je otworzyć, a te nic... Dobra skup się masz
Było to ogromne pomieszczenie z wysokim sufitem, ozdobionym wielkim żyrandolem z kryształami. Beżowe ściany były obwieszone obrazami przestawiających wybitnych artystów.
- Dzień Dobry pani Hopkins - powiedziały chórem gdy przechodziły obok jakiejś pulchnej kobiety o krótkich, siwych włosach. Lex od kiedy chodziła do jej szkoły zawsze widziała ją uśmiechniętą ale i zarazem poważną. Kobieta była przy kości
- Dzień Dobry - odpowiedziała im - Panno Lex proszę za mną
Mruknęła coś na pożegnanie Sophie i  nieco zaskoczona poszła za dyrektorką szkoły. 
Ciekawe czego ona chce- myślała
Przecież nic nie zrobiłam. Kierowały się w stronę gabinetu pani Hopkins. Idąc długim korytarzem każda sekunda wydawała się nie mieć końca. W końcu dotarły na miejsce.
Dyrektorka otworzyła drzwi i gestem kazała Lex zająć miejsce na przeciwko jej biurka. 
Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Ściany miały lekko lawendowy kolor pomieszany z kremowym.  
Niezbyt ciekawe połączenie - pomyślała Lex
- Lex zaprosiłam cię aby z tobą pomówić. - powiedziała pani Hopkins
- A o czym? - zapytała Lex
- O twojej przyszłości - odparła na co Lex lekko się uśmiechnęła.
Nigdy nie myślała co będzie robić w przyszłości, a teraz miała już wiedzieć. 
- Acha - mruknęła
- Więc czy chcesz dalej grać? - zapytała uczennicę
Dziewczyna miała zmieszaną minę. 
Po co miałaby tu przychodzić gdyby nie chciała grać. Chciała to powiedzieć dyrektorce ale wiedziała, że tak nie wypada. 
- Tak. -odpowiedziała krótko
- Dobrze - sięgnęła do szuflady biurka, wyciągnęła jakieś papiery i położyła je na stole-  Proszę cię żebyś się zapoznała z tymi szkołami. 
Lex wzięła do ręki ulotki. Przeczytała w myślach nagłówki
Royal College of Art, Glasgow school of Art, University of the Arts London, Sofaf nie do chyba Sowaf, nie to Sofaw. Obejrzała ulotkę z dziwnym napisem. 
- SoWaW -przeczytała na głos - Znam te trzy pierwsze ale ta szkoła SoWaW? 
Dyrektorka szybko zabrała ostatnią ulotkę. 
- A ta nie jest dla Ciebie to dla innego ucznia. 
Zapadła cisza. Lex uznała, że już czas żeby poszła. Wstała z krzesła i kierowała się w stronę drzwi.
- Lex proszę, zastanów się nad tymi szkołami.
- Dobrze pani Hopkins. - powiedziała. I dziewczyna wyszła z gabinetu.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Twoje opowiadanie bardzo mnie zaciekawiło, czekam na kolejny rozdział. :)

PS Może włączysz opcję obserwowania? Byłabym zainteresowana ;)

Essie pisze...

Cieszę się. Trzeci rozdział ma już zarysowaną fabułę. Już włączyłam :)

PS Czekam na twój kolejny post :D

Anonimowy pisze...

Dziękuję, dziś się u mnie pojawi, a coś z HP wymyślę i zrobię ;3

Gosia pisze...

O potter head <3 Nareście kogoś znalazłam ^ ^

Podoba mi się twój nagłówek ;)

Miło będzie jak zaobserwujesz ;)
http://my-little-worldz.blogspot.com/ 1dmojeskrytemarzenie.blogspot.com

Lily pisze...

Hejo! :D
Powiem Ci, Sev, że dość chaotycznie piszesz :P Znalazłam parę błędów, ale wyrobisz się, tak samo ze stylem. To ff, które piszę, jest moim trzecim i nadal nie umiem porządnie pisać xD
Trzymam kciuki za Twój dalszy rozwój i czekam na kolejny rozdział!

Trzymaj się <3